Jakiś czas temu na stół trafiły trzy wina spod znaku Riesling, ale z zupełnie różnych galaktyk. Może nie z najwyższych półek, ale dały nam pogląd, co do różnorodności win z tej odmiany. Ponieważ Riesling jest królem stołu, do naszych kubków smakowych miały trafić trzy potrawy – równie pokręcone. Wiemy, że do Rieslinga doskonała jest ryba, zwłaszcza wędzona, ale większość z nas była wegetariańska i w ten sposób degustacja może być niewymierna – wszystkie potrawy były bezmięsne (trudne i bolesne są losy demokratycznych decyzji).
Mozela – Rheingau – Alzacja
To wino jest chyba najtańszą moselą w Polsce. Nie zachwyciła tak, jak kolejny rocznik, który miałam okazję degustować kilka dni wcześniej. Selbach – Riesling Kabinett 2007 (Pradikatswein) [+++] ma przepiękną złocistą barwę, ale przy całej owocowości i słodyczy brakowało wszystkim napięcia – orzeźwiającej kwasowości i cytrusowej swieżości. Nos z nutą nafty w tle.
Przez słodycz sprostał tylko kus kusowi z solidnie pokropionym cytryną z pomidorami i bazylią.
W tym miejscu muszę przyznać, że rocznik 2008 [+++/] był świeży, cytrusowy i ze znacznie większą kwasowością – słodycz przestała grać pierwszoplanową rolę. Prosty wniosek – pić młode!
Robert Weil Rheingau Riesling 2006 (Qualitatatswein) [++++] Czy potrzebne jest dopisywanie Riesling przy winie z Rheingau? Z tego, co mi wiadomo, z białych odmian tylko ten jest uprawiany. Zresztą czerwonych odmian jest tyle samo. Co można powiedzieć o tym winie? Mineralność do kwadratu! Nieco za mało owoców (brzoskwinia). Usta średniozbudowane z kontynuacją bomby mineralnej z nutą słoną. Ukryta stonowana, ale dobra kwasowość.
Doskonale skomponowało się z najdziwniejszą naszą potrawą, którą ,wydawało się, że sknociłam – nijak wyobrażałam sobie ją do jakiegokolwiek wina, a bez wina w ogóle niezjadliwą! Otóż makaron w sosem: z masła orzechowego, sosu sojowego, imbiru, oleju sezamowego i cytryny – Riesling Weila zrównoważył. Idealne partnerstwo i zaczęło nam smakować!
Trimbach Riesling Reserve 2004 AOC Alsace
[+++++] bardzo dobre!
O Rieslingu od Trimbacha marzyłam od dawna. O jakimkolwiek. Mój pierwszy okazał się zachwycający od pierwszego nosa! Kolor ciemno złocisty z połyskiem. bogaty bukiet – od brzoskwiń, cytrusów, ananasa , jabłek do subtelnych nut korzennych i nafty. Usta soczyste, zbudowane z precyzją – gęste, ale nie za tłuste, owoc i długość! Łyk radości. Troszkę za mało alkoholu – 12,5% – sos na bazie śmietany nie do końca się sprawdził, w skojarzenich dominowała rzeczna ryba, ewentualnie sandacz.
Trimbach jest tradycjonalistą w Alzacji – nie uznaje klasyfikacji grand crus stworzonej w 1984 roku na wzór Burgundii, jest przeciwnikiem cukru w winie – wytrawność to wizytówka win Trimbacha, nie używa sztucznych drożdży, nie przeprowadza fermentacji jabłkowo-mlekowej. I tak na etykietach najważniejszych win nie ma informacji, z jakich parceli/gmin pochodzą ( choć grand crus jest jedynie 51, a winnica jest w posiadaniu kilku) – jest za to nazwa własna wina i oczywiście nazwa marki… choć gdzieś tam w odległej kontretykiecie znalazłam mały niepozorny napis – Ribeauville.



PawelPilch
24/08/2010
Hej, Coś się wreszcie dzieje. Koniec czerwca i początek lipca miałem bardzo wypełniony, więc nie zdążyłem przed zamknięciem. Jakieś projekty na przyszłość?Sam miałem bardzo przyjemne doświadczenia z dwoma zacnymi winami różnej proweniencji: The Chocolate Bloc z RPA i Mythos z Portugalii. Znasz może?