W winnej blogosferze wrzało ostatnio z powodu niefortunnej opinii na temat polskiego wina pewnego ministra. Wypowiedzi na temat roboczo nazwanej „afery” dot. wina były pełne emocji, a ci, którzy wypowiadali się pozytywnie o polskim winie i możliwości postawienia polskich but. wina na stołach notabli, często zostawali uznani za patriotów! Ja sama dyskutując jednym z for winnych po wypowiedziach rozmówców poczułam, że szybko zostałam przydzielona do grupy patriotów! A kto to taki ten patriota? Szybkie klik klik i oto w wikipedii pojawia się:
Patriotyzm (łac. patria,-ae = ojczyzna, gr. patriates) – postawa szacunku, umiłowania i oddania własnej ojczyźnie oraz chęć ponoszenia za nią ofiar; pełna gotowość do jej obrony, w każdej chwili. Charakteryzuje się też przedkładaniem celów ważnych dla ojczyzny nad osobiste, a często także gotowością do poświęcenia dla niej własnego zdrowia lub życia oraz pracy dla jej dobra. Patriotyzm to również umiłowanie i pielęgnowanie narodowej tradycji, kultury czy języka.
Hmm… ja jakoś nie wpisuję się w tę definicję (choć może z językiem polskim – jestem w gotowości, ale może nie pełnej), ale zdaje się, że Minister Spraw Zagranicznych z pewnością nie chciał ponieść ofiar za polskie wino (to nie ta chwila, może kiedyś, bo na razie to nie), osobiście to woli dziczyznę popijać Węgrzynem (i tu właśnie element tradycji się wkrada – przecież Polak Węgrzyn dwa bratanki i nie od jutra polskie jadło popija się Węgrzynami), a zdrowie – no cóż trzeba o nie dbać i nie truć się czymś, co nie ma tradycji i raczkuje dopiero… ech.
Jak to jest w takim razie z tym patriotyzmem i polskim winem? Otóż zdaje się, że nie chodzi w stu procentach o to, by to właśnie za wszelką cenę lać polskie wino podczas prezydencji EU, lecz o zdecydowanie dyplomatyczną, kulturalną, na poziomie europejskim wypowiedź MSW w sprawie „jakości” polskiego wina – a takiej brakowało. Polskie wino jest be – i to jest informacja na wagę złota dla winopijców, winiarzy i Europy. Na szczęście wino to nie jest dostępne w sprzedaży (i tu fanfary dla rządu za skuteczne blokowanie możliwości sprzedaży swych produktów przez winiarzy)!
Absurd goni absurd. Właściwie to nie miałam w cale zamiaru wypowiadać się o tzw. aferze, ale po przeczytaniu jednej książki właśnie pewien smutny dystans i absurdy wydały mi się niewesołe, podobnie jak wypowiedź Ministra Sikorskiego. Książki, jak się okazało po dotarciu do jednego kulminacyjnego momentu, którą czytałam jakieś 15 lat temu! Mgliste wspomnienia.
„Żart” Milana Kundery jest debiutem, w dużej mierze autobiograficznym. Kawał „popełniony” przez bohatera zmienia diametralnie jego życie. Kawał to dosyć mocne słowo, bowiem rzeczywiście chodzi o krótki pisemny niepozorny żart. W tym tkwi paradoks konsekwencji, jakie ów żart wywołał. Paradoks systemu. Mam wrażenie, że czytam o długim skowyczącym NIE dla społeczeństwa i formom represji państwa, z drugiej strony pragnienie bycia z ludźmi… bycia w nurcie w podszyte sentymentem idei, a nie ideologii. Ale gdzieś jest moment poddania się? Nie, nie ma. Rezygnacja przychodzi powoli i z czasem ociężale przytłacza.
„Nic nie zbliża ludzi szybciej (choć często pozornie tylko i fałszywie) niż smutne, melancholijne zrozumienie; ta atmosfera spokojnej wspólnoty, która usypia wszelkie obawy i hamulce (…)” (str.52)
Nie odczytuję zgody na bieg zdarzeń, który przydarza sie bohaterowi, lecz zgodę na swoje usposobienie, na zdrowe, ciągłe zdystansowanie wobec tych nieprzychylnych zdarzeń i pewnego rodzaju szczerość w opisie relacji między ludźmi. Tego rodzaju szczerości brakuje mi u Sartre’a, a zbyt wyidalizowana jest u Camus.
„Niektórzy ludzie twierdzą, że kochają ludzkość, a inni słusznie się zastrzegają, że kochać można w liczbie pojedynczej, to znaczy poszczególne osoby; zgadzam się z tym i dodaję, że odnosi się to zarówno do miłości, jak i do nienawiści.” (str. 200)
„Żart”
Milan Kundera
1967
PIW 1970
Jednym z tłumaczy Kundery z języka francuskiego jest Marek Bieńczyk.
Posted in: Kundera, wina polskie

Anonymous
20/07/2011
Całkiem trafnie to ujęliście (dobrze to napisałem? Nie grzeszyłem patriotyzmem na lekcjach polskiego…). Dystans, śmiech, uśmiech… Nie pozostaje wiele do wyboru co?"Life's a piece of shitWhen you look at itLife's a laugh and death's a joke, it's true.You'll see it's all a showKeep 'em laughing as you goJust remember that the last laugh is on you".
Borysa Łasko
21/07/2011
Always look on the bright side of the life:)http://bonkowski.wordpress.com/2011/07/21/radoslaw-sikorski-zmienil-zdanie-o-polskich-winach/Klona nie mam – sama blog prowadzę, więc raczej nie 'ujęliście' 😀
Anonymous
21/07/2011
eee.. miałem na myśli Ciebie i Milana, tzn. Wasze myśli, przemyślenia. Razem, sumarycznie. Stąd to "ujęliście".A tak na marginesie to "klona" czy "klonu"? sorry , ale jak widać gubię się w tych meandrach językowych. W przyrodzie chyba takie nie występują bo rzeki musiałyby się krzyżować same ze sobą, ergo woda musiała by zapierdalać pod górę… ajajaj!:)
Borysa Łasko
22/07/2011
Hmm… kogo czego nie mam? klona… bo nie sklonowałam się ;)Wspólne myśli z Milanem! wow! hahaha, moje ego połechtane;)!!!!Jest takie miejsce, gdzie się rzeki krzyżują i nie kupażują w dodatku, i to w Polsce takie rzeczy! Z geografii tylko takie ciekawostki zapamiętywałam… (Nielba i Wełna) Tyle że woda nie zapierdziela pod górę, cóż…
Anonymous
23/07/2011
Czyli jednak… cholera, znowu się zagalopowałem na tym moim trójkołowym rowerku. W sumie to świat w mikroskali jest pełen meandrów o jakich nie śniło się chyba nikomu. Weźmy kwantową teorię wieloświata Hugh Everetta. Tam aż, się roi od Twoich klonów (i moich także, o zgrozo, muszę się chyba napić:). http://pl.wikipedia.org/wiki/Wieloświat. A najpiękniejszy moim zdaniem "meander" świata w makroskali, który wprost przedstawia zjawisko konwekcji termicznej w atmosferze (do obserwacji własnej każdego dnia!)to układ Lorenzta zwany Dziwnym Atraktorem http://pl.wikipedia.org/wiki/Układ_Lorenza.W wolnej chwili, koniecznie przy dobrym winie:"Chaos" Jamesa Gleick'a"Nieskończone życie Nieboszczyka" Marcusa Chown'a oraz zawsze i wszędzie, o każdej porze dnia i nocy:Trylogia w Pięciu Częściach: Autostopem Przez Galaktykę nieodżałowanego śp. Douglasa Adamsaaaaaameeeen:)
Borysa Łasko
28/07/2011
Zacznę chyba od Trylogii w Pięciu Częściach:) Z sf lubię Gibsona i Stephensona – cyberpunk rządzi!