Chile? Dlaczego nie! Pod warunkiem, że nie jest nadbeczkowe, przebeczkowe, drewniane i dżemowo-galaretkowe. Spotkałam się nieraz z takimi epitetami wobec win z Ameryki Łacińskiej. Z resztą i RPA i Australii dostaje się również. Czy jest wspólny mianownik dla tych win? Raczej nie. W przypadku jednego wina z Argentyny wiedza, skąd owo wino pochodziło, przesądziło zapewne o ocenie. Odpowiedzią na pytanie o wspólne cechy jest więc dla mnie: Degustujmy w ciemno!”.
Nota:)
Głęboki lśniący czerwony kolor z fioletowym refleksem.
Intensywny aromat – porzeczka dominuje, jeżyna, nuta czekolady i wanilii. I doprawdy świetnie wtopiona nuta dębiny.
Usta średnio zbudowane, soczyste, ułożone, z łagodnym tanicznym finiszem i dobrą długością.
Typowy Cabernet? Tak
10 miesięcy beczki, zapewne amerykańskiej.
Alkohol 14% – nie przeszkadza, nawet przy 18 stopniach C.
Po prostu dobrze zrobione wino, dające dużo radości.

TomaszJ
09/05/2010
Nie miałem okazji próbować opisanego przez Ciebie wina. Natomiast próbowałem niedawno kilku win chilijskich, które naprawdę mi smakowały. O ich połączeniu z książką nic mi nie wiadomo, ale można nadrobić i to "niedopatrzenie" 😉
Borysa Łasko
10/05/2010
Zdecydowanie łatwiej wypić wino i w trymiga napisać notkę na blogu, a do książek czytanych jednak trudniej jest się ustosunkować ;(Ale to Ventisquero raczej nie pasuje do wspomnianego wcześniej Dostojewskiego:)A nie mogę zalinkować do "próbowałem":(,proszę o jeszcze jeden namiar.Boryssa
Borysa Łasko
10/05/2010
a już znalazłam:)))
TomaszJ
10/05/2010
Opisać książkę zdecydowanie trudniej, przede wszystkim ze względów czasowych ;-). Samo ustosunkowanie się do treści jest dla mnie jednak chyba prostsze od oceny wina – przynajmniej na razie.A co do tego "trymiga", to niestety nie zawsze tak różowo to wygląda – nie zawsze wystarcza czasu choćby na notkę o winie :-)Swoją drogą, zacny pomysł na bloga – będę zaglądać tu pewnie regularnie.